notatki z życia

we śnie

Nigdy nie żyłam naprawdę, nie wiem, co to znaczy. Zawsze śnię, funkcjonuję w nieprzerwanym stanie zen i umieszczona na stałe w bańce. Myślami przewlekle jestem nie tam, gdzie powinnam, z kimś, kto chyba nie istnieje. Nie reaguję na bodźce, obojętna na sygnał, udaję głuchą, niejasno widzę. W mojej głowie trwa projekcja, jestem daleko, bo wciąż trzymam ten dystans, błędnie oceniam sytuację, zaniżam ryzyko. 

W kółko ktoś próbuje mnie obudzić, pstrykają mi palcami przed nosem, bym zeszła na ziemię, stąpała ciężej. Pytam po co. Podobno ktoś wróci do mnie z odpowiedzią, mam czekać.

Nie lubię.