przestaliśmy rozmawiać, więc zacząłeś do mnie pisać. o wszystkim. nagle wypłynął z ciebie artysta: wolna dusza i otwarta głowa. od tego czego żałujesz, do tego o czym marzysz, co nas czeka i jak bardzo cierpisz beze mnie. było przyjemnie o tym czytać.
teraz jestem gdzieś indziej. mam twoje listy. schowałam je głęboko, na wypadek, gdybym chciała je sobie przypomnieć. gdybym chciała zrozumieć, co się stało, choć miałam już więcej nie próbować. trzymam je z dala od siebie, poza zasięgiem mojego wzroku. są zawile schowane, poplątane, abym nie miała energii ich rozplątywać, wygrzebywać za każdym razem, kiedy mam ochotę, przekładać wszystkich tych rzeczy, które chowają je przede mną, tworząc fizyczną barykadę. żebym przed snem, gdy o nich myślę, pomyślała, że już późno i lepiej iść do łóżka.
nie wiem, jak długo jeszcze będę je trzymać. wolę nie przerabiać znowu tego samego tematu. nie rozbijać się o tę ścianę, którą stworzyłeś między nami. wiem, że wkrótce będę musiała pozbyć się każdego z nich, że nie będą już nic znaczyć. każdego dnia znaczą coraz mniej aż wybije zero.
dzisiaj wyjęłam je z ukrycia, zaczęłam czytać. wciąż mnie denerwujesz, a one mówią mi to samo za każdym razem. uparcie kłamią, że tylko ja i na zawsze. a teraz ten, w którym opisujesz swoje cierpienia, mój faworyt. zawsze poprawia mi humor.
No Comments