Tęsknię za czasem, gdy życie było listą rzeczy do zrobienia, poukładanych w ciasne sloty czasowe z zaokrągleniem do 15 minut. Ułożonych w taki sposób, by zaoszczędzić między nimi czas i wykazać się sprytem.
Życie było ciągiem jasno określonych wydarzeń, następujących po sobie. Teraz ciężko mi zachować kolejność, zapanować nad czymkolwiek. Zrobić, skreślić, iść dalej. Non stop wypadam z obiegu. Zacinam się szybciej niż w połowie. O ile zacznę. Poddaję się zbędnym refleksjom, po chwili prowadzę wewnętrzną analizę przeszłości: tego, co mogło być inaczej, czego mogłam nie mówić, a których rzeczy nie dało się uniknąć. Prowadzę dialog- ja przeciwko sobie – którego jestem jednoczesnym moderatorem, a i tak dochodzi do nieporozumienia. Zbyt wiele powtórzeń. Zaczynam myśleć, a to nigdy mi nie pomagało uniknąć rozczarowań. Między jednym zadaniem a drugim robię kilka przerw. Potem nie pamiętam, co właśnie robiłam ani co było do zrobienia jako następne. Zgubiłam kartkę, na której wszystko było wyjaśnione wielkimi literami, formą łatwą do zrozumienia, aby każdego dnia robić
10 tys. kroków, każdy z dala od ciebie.
No Comments