próbuję jakoś podsumować, zebrać wnioski, dodać sobie otuchy i myślę, że:
być może nigdy nie uda nam się obrócić w żart ostatnich sytuacji; nie powiem ci, że kiedyś będziemy się z tego śmiać, ale
być może kiedyś twoja ręka złapię moją i już się zlepi, zapoci, zaklei i zobaczymy, że ten przejściowy spadek formy, dziwne wydarzenia, drogi pod górę i moją chwilową niedyspozycję do funkcjonowania jak normalny człowiek przetrwamy – sklejeni razem jakby nic nie mogło już między nas wejść, podziękuję ci, że jesteś, powiesz nie ma za co i wyjdziemy z tego mocniejsi, a śmiać będziemy się z tego co zwykle – ze mnie. właśnie tego bym chciała.
nikt nie pytał, czego chcę.
No Comments